|

Odkryć ukryte

Kiedy z każdej witryny macha do nas uśmiechnięty Mikołaj, w uszach dźwięczy już Last Christmas i otrzymujemy następną ofertę promocji świątecznych, chciałam zaprosić czytelników do odkrycia ukrytego!

Okres Adwentu i Bożego Narodzenia kieruje nasze myśli i serca do Nazaretu i Betlejem. Przyglądamy się Maryi i Józefowi, którzy zostali zaproszeni przez Stwórcę do niezwykłego planu. Rodzi się w nas podziw dla ich posłuszeństwa i ufności wobec słowa Boga. Z czułością, i pewnie wzruszeniem, spoglądamy na ubóstwo stajenki. Z pokorą pochylamy się przed tajemnicą wcielenia. W tym miesiącu chciałabym jednak skierować nasze rozważania na jakże bliski temat, a jednak często nam umykający – Świętej Rodziny. Czy zastanawialiście się kiedyś, co się działo między narodzinami w Betlejem a chrztem w Jordanie? Jak mijało owe blisko trzydzieści lat Jezusa, nim rozpoczął publiczną działalność?

Ewangelie nie wspominają nam o tym zbyt wiele. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa ludzi niesamowicie ciekawił ten czas. A wobec ciszy ewangelistów powstawało wiele legend i podań (bogactwo apokryfów, czyli ksiąg, które nie zostały uznane przez Kościół) opisujących rzeczy niezwykłe i wręcz bajkowe. Jak wyglądało owe życie ukryte Jezusa? A może lepiej zapytać: czego możemy się od Niego nauczyć?

Myślę, że warto zacząć od tego, co w ogóle oznacza ów życie ukryte Matka Bolesława tak pisze: Przede wszystkim zdajmy sobie sprawę, co to jest życie ukryte. Nie jest to jedynie życie odosobnione od społeczności ludzkiej, jednostajne, spokoje, bez zmian i wzruszeń, powodowanych różnymi wypadkami na świecie, życie bez troski codziennej, tak bardzo odpowiadające usposobieniu niektórych osób. Nie to nazywamy życiem ukrytym, gdyż wyżej wymienione warunki nie nadają mu cechy świętości. To cenna uwaga, gdyż możemy sobie nie raz wyobrażać je jako życie bezproblemowe, lub jak pada w pewnym dowcipie: Ze wszystkich świętych rzeczy najbardziej cenię święty spokój. Nic bardziej mylnego! Błogosławiona Lament dalej uściśla: Przez życie ukryte rozumiemy życie w samotności serca, życie wzorowane na życiu Jezusowym w Nazarecie, które mocą Jego przykładów i zasług przeistacza życie naturalne tak, iż wszystkie jego sprawy nabierają blasku i wartości nadprzyrodzonej a samotność jego – charakteru świętości.

Życie ukryte Jezusa nie zawierało w sobie jawnych niezwykłości. Dorastał i żył jak wielu innych mieszkańców Nazaretu. Gdyby były jakieś „cudowności”, Ewangelie na pewno by nam o tym wspomniały. Wartość tej skrytości pięknie ukazuje Matka Założycielka, wskazując na proporcje tego czasu w ziemskim życiu naszego Pana: ,Otóż z czasu, który postanowił spędzić na ziemi, lat trzydzieści poświęca na życie ukryte, szare i bardzo przeciętne w oczach ludzkich, na pracę publiczną zaledwie trzy lata, na swą mękę trzy dni. W myśli Zbawiciela życie ukryte musiało mieć zatem ogromną wartość i głębokie znaczenie, w dziele odkupienia ludzkości odegrać miało wielką rolę.

Sądzę, że warto sobie uzmysłowić to, gdy grudzień jest tak pracowitym miesiącem: porządkowania, lepienia pierogów, pośpiesznego pakowania prezentów, a potem siedzenia rodzinnego przy stole… I może gdzieś dopadnie nas „mały smuteczek”, bo chcieliśmy w tym roku wcześniej to wszystko przygotować, być bardziej spokojnymi przy pieczeniu makowca albo „jakoś” głębiej przeżyć Adwent? Bez obaw! Jak pisze bł. Bolesława do swoich sióstr: Uczy w tej tajemnicy nasz Boski Mistrz, abyśmy nie szukali uznania u stworzeń, ani zasadzali świętości na uczynkach zewnętrznych, ale raczej uprawiali życie wewnętrzne, ukryte przed okiem ludzkim. Nie chodzi o rzeczy wielkie i niezwykłe! Wszystkie nasze świąteczne „krzątaniny” i „bieganiny” mogą być także niezwykle wartościowe duchowo. Wystarczy, że zechcemy w nie zaprosić Jezusa.

Wyszukać na dnie naszych serc cierpliwość, gdy nerwy puszczają i uśmiech do osoby obok, gdy marzymy już tylko o łóżku. Myślę, że życie ukryte to po prostu życie miłością tu i teraz. I do takiego przeżycia tego grudniowego czasu zapraszam nas wszystkich. By był to czas nieukrywanej miłości! I chciałabym (jak na adwentowe wyzwanie przystało) pozostawić czytelników z pytaniami od bł. Bolesławy, a które to mogą być pomocne w tym okresie: Jakie jest moje usposobienie względem przeciwności i upokorzeń, napotykanych wśród prac życia codziennego i wobec zaparcia się, do którego na każdym kroku obowiązuje mnie moje powołanie?

 s. Anna Szulficka MSF

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *